Of Roots and Fractals (inspirująca krótka fikcja)
Przede wszystkim, zanim zaczniemy, wskażę ci mój pierwszy post na BayArt, co jest dla mnie osobiście pierwszym krokiem w bardzo długiej podróży.
Po drugie, jeśli podoba Ci się ten post, możesz znaleźć więcej moich przemyśleń tutaj .
To jest krótka historia, którą napisałem z pisarza, który podpowiada skutki odwrócenia się plecami do darów, które daje wam wszechświat, a także opowieść o odwadze i odkupieniu.
Mam nadzieję, że spodoba Ci się to tak samo, jak mi się podobało, gdy się nim z Tobą podzieliłem.
************************************************** ************************************************** ******
Bob wprawdzie czuł się dziwnie, gdy obudził się tego niedzielnego poranka, wpatrując się w błękitne niebo z łóżka w swoim maleńkim mieszkaniu z jedną sypialnią, a jasne światło słoneczne zmusiło jego oczy i umysł pod kołdrą do próby przegrupowania się.
Wydawało się, że w ogóle nie odpoczywa, chociaż nabrał zwyczaju spania jak najwięcej, ponieważ lepiej było spać w błogim śnie, niż myśleć o tym, jak samotny i odizolowany był każdego dnia swojego życia.
Jego oczy płonęły, a ciało bolało, jakby był na skrzydle, a potem przystąpił do walki, w której szanse musiały być przeciwko niemu. Bob miał niejasne wspomnienia o dziwnym śnie, o rękach, wyciągniętych dłoniach i głosie, który powtarzał mu, że ma ostatnią szansę.
Jak zwykle w głowie Boba pojawiała się ścieżka dźwiękowa do tych myśli. Był to refren starej melodii George'a Harrisona Crackerbox Palace :
' Gdy jesteś częścią Cracerbox Palace
Rób to, co wszyscy inni…
Albo zmierzyć się z faktem, że Crackerbox Palace
Może nie mieć innego wyboru, jak cię deportować ”.
Bob myślał, że ta „umiejętność” jest urocza i pokazała, jak bardzo był związany z dźwiękami i emocjami płynącymi z muzyki. Oczywiście dzisiaj, złamany kręgosłup, złamana wola i bliżej czterdziestki niż trzydziestki, było to kolejne przypomnienie tego, jak jego życie było czymkolwiek innym, niż myślał, że mogło być, a to nie była nawet nagroda pocieszenia.
Gniew wzbierał w jego klatce piersiowej, tak jak tysiące razy wcześniej, ale podobnie jak wszystkie łzy, które mogły napłynąć w jego suchych oczach, wiedział, że minie za chwilę lub dwie, przyjdzie do niego myśl, że tak czy owak łzy, czy złość to nic by nie zmieniło, więc jaki był sens obu emocji?
Odpychając koce w gwałtownej panice na te nowe myśli, Bob skierował się do maleńkiej łazienki na końcu korytarza i zaczął odciążać pęcherz. Stąd Bob mógł zmrużyć oczy i zobaczyć swoje odbicie w lustrze w łazience.
Zwykle Bob unikał swojego odbicia jak zarazy, ale w tym, co widział, było coś nie tak. Był tam sam mężczyzna, jego ręce były poza zasięgiem wzroku, kiedy prowadzili swoje sprawy, w koszu było rozpięte pranie, była zasłona prysznicowa, a tuż nad jego głową leżał jaskrawoczerwony sznur podobny do przedmiotu, który wydawał się być przywiązany do sufitu.
Bob cofnął się zaskoczony i zrobił mały bałagan na podłodze w łazience. Myśli przemknęły mu przez głowę, czy w jego domu był intruz, co ta lina tutaj robiła, a co ważniejsze, jaki był jej cel?
W głowie Boba pojawił się nagłówek gazety wraz z nagłówkiem: „ Lokalny mężczyzna znaleziony martwy w mieszkaniu, podejrzewa się o nieuczciwość . ” Byłby jakiś przypadkowy cytat od jednego z jego sąsiadów i byłby to ten klasyczny fragment, który zwykle mówi się o izolowanych ludziach i podejrzanych o masowych strzelaninach, o których świat zapomniał aż do ich śmierci lub wybuchu:
' Był cichym człowiekiem, nigdy żadnych kłopotów, głównie trzymał się dla siebie. Tak naprawdę nigdy nie rozmawiał i niewiele o nim wiem, nigdy nie wydawał się, jakby chciał, żeby mu przeszkadzano ”.
Bob zmusił się do zatrzymania tego toku myśli, gdy spojrzał na ten dziwny czerwony przedmiot, który właśnie pojawił się w jego łazience. Tak naprawdę nie był przywiązany do sufitu, w rzeczywistości przeszedł prosto przez sufit i do mieszkania powyżej, jak się wydawało, ale nie było żadnych uszkodzeń ani dziury w samym suficie.
Trzymała się tam czerwona lina, jakby miała być tam, jakby była zawsze był tam.
Wtedy zauważył kolejną jaskrawoczerwoną linę przyczepioną do jego brzucha tuż przy pępku. Zrobił ze strachu jakieś cztery kroki do tyłu i znalazł się na korytarzu, kiedy zauważył również, że lina przymocowana do sufitu wydawała się być rzeczywiście przyczepiona do jego głowy, a kiedy się poruszył, również się poruszył.
Lina ponownie nie uszkodziła sufitu, gdy podążała za nim, a bardziej przerażające wydawało się, że prawie ślizga się lub po prostu zmienia położenie, a nie rzeczywisty ruch, jakby po prostu była, jakby sama lina miała misję udowodnienia, że jest niezaprzeczalny fakt we wszechświecie, fizyka niech będzie cholera.
Bob zwrócił swoją uwagę na czerwoną linę, która wydawała się wychodzić z wnętrza jego brzucha i zauważył, że jest rozciągnięta tylko do stopy lub tak dalej na zewnątrz, a jej drugi koniec był postrzępiony i poczerniały, jakby drugi koniec został przecięty lub spalony.
Bob w pośpiechu wrócił do sypialni i narzucił na siebie jakieś ubranie, a czerwona lina przyczepiona do jego głowy podążyła za nim, poruszając się, ale nie ruszając się, gdy pospiesznie go dogonił. Skrzywił się raz, kiedy zderzył się z tym, który był przyczepiony do jego brzucha, wydawało mu się, że jest zimno, czegoś brakuje lub nie ma, jak to, co czułaś po utracie zęba jako dziecko.
Rzucanie butów (zapomnij o skarpetkach, to oznaczałoby jeszcze większe schylanie się, a wtedy sznur na jego brzuchu mógłby się poruszyć i dotknąć go i musiałby czuć ponownie), Bob wyszedł przez frontowe drzwi i zszedł po schodach, kierując się na parter.
Przy wejściu do budynku przy skrzynkach pocztowych była pani McCarthy, która zbliżała się teraz do siedemdziesiątki i mogła nie widzieć osiemdziesiąt, biorąc pod uwagę sposób, w jaki wylewała te tanie czterdziestu uncjowe piwa ze sklepu na rogu sześć razy dziennie.
Zwykle Bob czekał minutę i oceniał, ile pani McCarthy mogła sobie pofolgować tego ranka, ponieważ zwykle oznaczało to różnicę między tym, że jest miła, a tym, że jest pijaną kobietą na kółkach, uwięzioną między złością a bólem.
Dziś nie miało to jednak znaczenia, ponieważ oprócz swojej zwykłej workowatej sukienki bez stanika i tych starożytnych klapek, które wydawały dźwięki jak umierające żaby, gdy tupały po korytarzach, pani McCarthy miała na sobie trzy własne czerwone sznury, wszystkie postrzępione i pocięte. jak ten, który był przyczepiony do brzucha Boba.
Stał z otwartymi ustami, dopóki pani McCarthy nie przestała rozmawiać ze skrzynką pocztową i nie skupiła na nim swojej uwagi. „Na co patrzysz zboczeńcu?”
'Pani. McCarthy, widzisz… - zaczął Bob, ale przerwało mu to, gdy pani McCarthy machnęła brudnym palcem w jego kierunku.
„Widzę doskonale, dziękuję bardzo! Wiem, jacy są mężczyźni, wszyscy jesteście tacy sami! Bezwartościowi, tani, oszukujący mężczyźni! Miałam trzech mężów, wszystkich tanich, bezwartościowych nikczemników, którzy nigdy tak naprawdę mnie nie kochali… gdyby mnie kochali, zostaliby ”.
Zachichotała i omal nie wypadła przez zewnętrzne wejście do małego pomieszczenia pocztowego. „Ale w końcu jakie to ma znaczenie, prawda? Pan daje, a Pan odbiera ”.
Pani McCarthy wybuchnęła głębokim śmiechem, który wstrząsnął jej kośćmi i sprawił, że uszkodzone płuca kaszleły od trzech paczek trucizny, które codziennie w nie wkładała, a postrzępione czerwone liny zaczęły się kołysać w tę iz powrotem, jak gałęzie przed burzą.
Ten obraz przeraził Boba tak bardzo, że prawie podbiegł do drzwi prowadzących na ulicę, ale kiedy spojrzał przez szybę na świat na zewnątrz, zatrzymał się jak wryty.
Na chodniku przed nim stała młoda para, którą Bob znał tylko jako nowi lokatorzy z trzeciego piętra, którzy wprowadzili się sześć miesięcy temu. Mieli te same czerwone sznury emanujące z ich brzucha, ale ich były przyczepione i podobnie jak ta nad głową Boba, wydawało się, że po prostu istnieje bez względu na żaden przedmiot, który dostał się między parę.
Wyładowywali artykuły spożywcze ze swojego samochodu, a kiedy mężczyzna wrócił do drzwi po stronie kierowcy, ponieważ wydawało się, że zapomniał otworzyć bagażnik, kiedy wysiadał z pojazdu, czerwona lina przeszła przez sam samochód. Kiedy zaczęła wnosić artykuły spożywcze, a on nadal siedział z tyłu samochodu, lina wydawała się prawie rozciągać i rosnąć, jakby nieważne, co to za lina, która nigdy nie zostanie oddzielona od swoich dwóch gospodarzy.
Bob stał, obserwując to i zauważył, że wszyscy zdawali się mieć te liny i byli przywiązani do partnerów lub przyjaciół, kochanków i rodziny. Niektórzy z nich byli przywiązani od matki do córki, ojca do syna. Jedno dziecko, które było źle zbesztane przez swojego ojca za „lenistwo”, kiedy przechodzili obok budynku mieszkalnego, miało jedną z tych postrzępionych lin przymocowanych prosto do jego klatki piersiowej.
Kobieta z pary kupującej w sklepie spożywczym przeprosiła i przeszła obok Boba ze swoimi torbami, a tuż za nią jej męski odpowiednik. Kiwnął głową, mijając Boba, ale gdy to zrobił, jego „lina” zdawała się chować, a niewielka jej część dotknęła ramienia Boba, gdy przechodził.
W przeciwieństwie do zimnej pustki postrzępionej liny, która była na brzuchu Boba, ten był jak słońce, zapach deszczu po burzy lub to zadowolenie, gdy coś idzie dobrze lub spotkałeś kogoś, kogo naprawdę lubisz, i blask, który wkrótce następuje. To uczucie faktycznie wypchnęło go na ulicę z jakąś siłą, jakby to uczucie było chronione i żaden podglądacz nie mógł zobaczyć jego niesamowitych sekretów.
Bob spojrzał na linę wystającą z jego głowy i zobaczył, że sięgała do samego nieba, wydawała się sięgać w kierunku słońca, ale trudno było stwierdzić, czy rzeczywiście dotykała gwiazdy, ponieważ Bob nie widział wystarczająco dobrze w blasku, Utworzony.
Wściekłość ponownie go otoczyła, to było śmieszne, czy nie miał dość nieszczęścia bez szaleństwa? Czy życie nie pokonało go wystarczająco, nie okazując mu miłości ani przyjaźni, wszystkie jego marzenia rozlały się po drodze życia jak zwierzę, które wędrowało zbyt blisko autostrady i zostało zmiażdżone przez nadjeżdżające pojazdy?
Bob złapał linę nad głową i został zalany myślami o jego zmarnowanym potencjale, zmarnowanym życiu i kilku wyjątkowych ludziach, o których kiedyś myślał, że są tam, aby pomóc sobie nawzajem w realizacji obu marzeń.
Te myśli tylko pogorszyły złość i wściekłość, a nie poprawiły, więc pociągnął mocno za jaskrawoczerwoną linę rozciągającą się w niebo, która spadła jak kaskadowa wstążka, rozciągając się nie w poprzek, ale przez wszystko na swojej drodze. Podobnie jak lina łącząca młodą parę, nie można jej było zerwać, po prostu była.
Bob stał dysząc, pot spływał mu po twarzy i choć raz ignorował spojrzenia przechodniów. Chwycił koniec liny, pomimo uczucia nieszczęścia, które się w nim narosło, i zaczął podążać za nią ulicami. Nawet jeśli naprawdę zwariował, równie dobrze mógłby zobaczyć, do kogo lub do czego jest podłączona jego lina, może nawet pomóc lekarzom w ustaleniu, co się z nim później stało, gdyby miał pełny obraz tego złudzenia.
To, i był rozpaczliwie ciekawy… co było na końcu jego lina?
************************************************** *********************
Polana nie była zbyt duża, ponieważ rezerwat dzikiej przyrody był niewielki, tylko malutka wysepka zieleni w ogromnym oceanie betonu, ale tam kończyła się lina i była połączona z wielkim drzewem na drugim końcu. rozliczenia.
Bob stał, wpatrując się w drzewo i wbrew sobie zaczął się śmiać. 'Więc to jest to? To jest moje wspaniałe połączenie, moja miłości? Drzewo? Można by pomyśleć, że wymyśliłbym lepsze zakończenie niż to, chociaż jest to właściwe i normalne dla kursu ”.
Zewsząd i znikąd, z zewnątrz, a także z wnętrza, przemówił głos. Nie jest to wielki grzmiący głos, ale cichszy, jak ktoś, kto wyjawia Ci wielkie sekrety lub szepcze Ci do ucha słodkie słówka: „Nie jestem twoją wielką miłością, chociaż kocham cię”.
„OK, teraz rozmawiam z drzewem”.
„Rozmawiasz z drzewem życia, które można również nazwać losem, wyższym celem, prawdziwą i bezstronną miłością, a czasami kopnięciem w tyłek, chociaż nigdy mnie to nie obchodziło”.
„Wydajesz się bardzo nonszalancki wobec losu”. Powiedział Bob.
„Wydajesz się bardzo nonszalancki jak na kogoś, kto unika losu jak mucha przed zwiniętą gazetą. Poza tym przywiozłem cię tutaj, ponieważ jestem zmęczony tą grą z tobą i chcę odzyskać połączenie. '
„Więc to jest odzyskanie… losu… z drzewa, to także prawdziwa miłość… czy widzisz, dlaczego po prostu tego nie kupuję?”
„Gdybym miał głowę, potrząsnąłbym nią, och, czekaj, poczekaj”. Gałęzie drzew trzęsły się kilka razy gwałtownie w górę iw dół, jakby były popychane i wypuszczane z góry przez gigantyczne ręce. „Tam jest prawie lepiej. Kiedyś pojawiałem się jako człowiek, ale nigdy nie wyszło to zbyt dobrze, ale po prostu nigdy nie masz odpowiedniego wyrażenia w przypadku drzew”.
- Nie rozumiem, co to ma wspólnego z… - zaczął Bob, ale ucichł go potężny wiatr, który wstrząsnął całą polaną.
„Nieważne, że tylko się włóczyłem. Potrzebuję tylko potrząsnąć głową, ponieważ nie chcesz zdjąć swojej z tyłu”.
- Cóż, tak długo, jak mówię do losu, dla kogoś tak wyjątkowego, że jesteś pewny jak diabli, rozdał mi kiepski układ, bez drawów i pasowania.
„Myślę, że dobrze się nauczyłeś spasować, to była gra i ante, której nigdy nie dostałeś. Być może blefuje, ale tylko wtedy, gdy sam siebie blefujesz.
- Więc co tu mi powiesz, że zmarnowałem twój czas? Że jestem przegranym, wyrzutkiem, głupcem i tchórzem? Ponieważ słyszałem je już wcześniej i tak naprawdę nie muszę ich ponownie słuchać ”.
„Nie, jestem tutaj, aby powiedzieć ci, że jesteś przegranym, odrzuconym, głupcem i tchórzem, i jestem zmęczony próbą nakłonienia Cię do sprawdzenia, jakie karty są w tej„ bezdusznej ręce ”, którą ci dałem i próbując prowadzić do ludzi i miejsc, które pozwolą Ci osiągnąć to, na co liczyłem, że przynajmniej zaczniesz. Zamiast tego marnujesz czas na bycie nieszczęśliwym, marnujesz nienawiść do siebie i ból i nie dajesz nikomu przeklęstwa, że sam toniesz ”.
„Więc dzisiaj jest to inspirująca rozmowa, prawda?” - odparł Bob.
„Takie bluźnierstwo, taki smutek i nienawiść za tą cyniczną komedią. Komedia błędów, jeśli wolisz. Wiesz, że pamiętam, kiedy daliśmy ci tę umiejętność, myśląc, że możesz jej użyć, aby pomóc innym śmiać się z ich lęków lub stworzyć coś, co da radość, nie odwracając prawdy i używając jej jak noża wskazującego do wewnątrz.
„Powiedział drzewo człowiekowi, który nigdy nie miał przerwy” - powiedział Bob. „To nie tak, że miałem dobre podstawy dla czegokolwiek wielkiego, byłem nienawidzony i niekochany, i pokazano mi dokładnie, jaka jest moja wartość”.
Drzewo wywoływało uczucie, które mogło być czymś pomiędzy śmiechem a frustracją. - I właśnie dlatego do pewnego stopnia z tobą skończyłem. Zawsze tu będę, ale ponieważ nigdy się nie obudzisz, muszę skupić się na obudzonych, a nie na niedźwiedziach, które nigdy nie budzą się z hibernacji na polowanie ”.
„Otrzymałeś wgląd w rzeczy, umiejętności, których nie można było uwierzyć, ludzi, którzy naprawdę cię kochali i wierzyli w ciebie, możliwości i wszystko inne, czego kiedykolwiek potrzeba. As Pentakli stał prosto:„ Otrzymałeś zasób, wykorzystaj go dobrze i bądź wdzięczny.' Drzewo kontynuowało. „Jedyna rzecz… jedyna rzecz kiedykolwiek brakowało Ciebie, wewnętrznej miłości i wiary w siebie ”.
Bob szukał słów, ale żadne nie przyszło, bariery się nie podniosły, a nienawiść do samego siebie została chwilowo zamknięta przez nagą i surową prawdę, wiszącą na otwartej przestrzeni jak sidło.
„Widzisz” - kontynuowało Drzewo. „To jest tak. Los istnieje, jest prawdziwy i zdarza się każdego dnia. Parafrazując Barda, każdego dnia napotykamy ludzi, którzy odegrają rolę w naszych opowieściach. Niektórzy pełnią tylko pomniejsze role, inni są tylko pracownikami scenicznymi, a czasem może być publiczność. Ale możesz uniknąć swojej roli w tej grze w taki sam sposób, w jaki możesz uniknąć wizyty u dentysty lub zmywania wczorajszych potraw ”.
W Bobie narastała wściekłość, tak samo jak prawda zawsze go denerwowała. Był bezradny w życiu, nie miał nic i nikogo, jego ciało zostało postrzelone i nigdy nie wydawał się na tyle dobry, by angażować się w życie lub cokolwiek iść po jego myśli.
Bob potrząsnął palcem w kierunku drzewa i przez chwilę przypomniał mu się starsza pani McCarthy, jej brudny strój bez stanika i hałaśliwe „żabie sandały”. „Wspomniałeś o miłości, ale jaką miłość otrzymałem? Czy ludzie kiedykolwiek chcieli mnie w pobliżu na dłuższą metę? Ile razy to serce nie słuchało głowy, z którą jesteś połączony, i znalazło tylko nieodwzajemnione bzdury, które tylko bardziej mnie zraniły ”.
„To, podobnie jak to, jak postanowiłeś zająć się sprawami z odległej przeszłości, jest twoją sprawą. Rozdaję narzędzia, nie buduję dla ciebie tej cholernej łodzi. Otrzymałeś wszystkie te zasoby i rutynowo je wyrzucałeś ”.
- Cóż, jeśli to tam było, byłem pewien, że nigdy tego nie pokazałem… nigdy.
„Z tobą zawsze jest to, czego nie może być, w co nie możesz uwierzyć i czego nie zauważysz. Dobrym przykładem jest to, że tu jesteśmy, w tym miejscu, rozmawiasz z istotą, z którą prawie nikt nie może rozmawiać, a tutaj nie pytasz o linę na brzuchu ”.
„Szczerze mówiąc trochę o tym zapomniałem… to niezbyt przyjemne”.
„Czy jest zimno, pusto i cicho?”
Bob przypomniał sobie uczucie, które miał, kiedy go dotknął, to lodowate uczucie zagubienia i dyskomfortu, i skinął głową. „Czuje się jak śmierć”.
„Ponieważ tak właśnie jest. To śmierć, ale nie śmiertelna śmierć, której wszyscy się boją, ale śmierć wielkiego ideału, śmierć partnerstwa lub współpracy. Jest to najstraszniejsza strata, jaką wszechświat kiedykolwiek znał lub pozna, przyjmuje większy plan i ignoruje go na przekór i błogiej ignorancji egzystencji ”.
„Ale nikt nigdy nie był ze mną tak połączony. Nie zawsze…'
„Czy chcesz, żebym zabrał cię z powrotem do tamtych dni, chciałbyś ponownie odwiedzić ducha, który nawiedza twoje serce jak prześladowca, gdy jesteś sam? Chcesz, żebym o nich opowiedział? Ponieważ wiem, że to boli i wiem, że wiesz, ludzie zawsze wiedzą, po prostu nie chcą słuchać ani pamiętać ”.
„Nie, nie chcę, nigdy więcej nie chcę pamiętać tych bezużytecznych śmieci, jeśli mogę im pomóc”.
„Ale czyż nie? Sam, sam w depresji, pamiętasz. Przypominasz sobie wszystkich ludzi, których zabiłeś, ludzi, których wypchnąłeś, ponieważ ostatecznie było to łatwiejsze niż próbowanie.
'Nie!' Krzyknął Bob. „Nie chodziło o to, że było to łatwiejsze niż próbowanie, ale o to, że było to łatwiejsze niż zobaczenie wyrazu ich twarzy, kiedy zdali sobie sprawę, kim właściwie jestem. Aby ich chronić. ”
„Chroń się przed jakimkolwiek ruchem, jaki masz na myśli. Za każdym razem wiedziałeś z tyłu głowy i zrobisz wszystko, co w twojej mocy, aby samosabotować i zniszczyć to, wszystko, co mógłbyś zrobić, aby sprawdzić ich miłość do ciebie, popchnąć ich do granic rozsądku i próbować przełamać niezniszczalne mimo że tak naprawdę obchodziło ich to, bo w końcu właśnie to cię przeraziło i to, w co nie mogłeś uwierzyć… że ktoś by cię naprawdę kochał. I nadal gdzieś to robią, po prostu nie mogli znieść bólu oglądania kogoś, kogo kochali, umiera od środka.
- Nie… nie mogę… - wymamrotał Bob, a łzy zaczęły mu zbierać się z oczu.
„Teraz są to dwa wyrażenia, które znamy dobrze. Niemal poetycko ironiczne, że śpiewasz je w najgorszych chwilach ”.
„Więc co mogę zrobić? Jeśli jesteś świetny w zapewnianiu sytuacji i narzędzi, powiedz mi, co mam robić! ”
„Powiedz sobie, co robić. Młotkiem możesz zbudować dom lub go zniszczyć, jak ktoś kiedyś powiedział. Decydujesz się go zbudować lub zburzyć ”.
„Nie możesz zbudować domu na zgniłym fundamencie”.
„Myślę, że odrzucasz pomysłowość i determinację. Zły fundament może w rzeczywistości wzmocnić dom, jeśli zostanie naprawiony ”.
„Ta sama stara inspirująca pułapka. Tylko więcej słów. ”
„Znów ironią jest słyszeć o słowach człowieka, który robi to samo, na co narzeka. Wszystkie słowa, żadnych działań. Słowa są zawsze tylko słowami, dopóki ktoś w nie uwierzy, czy to sam autor, czy czytelnik. Biblia była niczym innym jak zbiorem opowieści, dopóki ktoś nie znalazł w niej wiary, a wiara w słowa, które sobie wypowiadamy, jest sednem tej sprawy. Nie możesz zostać oświecony, jeśli tego nie chcesz ”.
„Nie wybrałem tego, nigdy bym tego nie wybrał…”
- Ale zrobiłeś i dlatego trzeba wziąć dodatkową kwotę, którą otrzymałeś. Nie możemy mieć kogoś, kto trzyma się czegoś rzadkiego, jeśli nie docenia jego wartości, podczas gdy inni mogą. ”
Polana zaczęła zanikać, a czerwona lina oderwała się od głowy Boba i zaczęła się cofać w kierunku zanikającego teraz drzewa.
„Nie, nie możesz mnie zostawić! Wtedy będę sam, naprawdę sam! ”
„Zawsze byłeś, bo tak zdecydowałeś. Czasami musimy zbierać to, co zasialiśmy, a jeśli nie możesz zasadzić odpowiednich roślin w swoim ogrodzie, dlaczego mielibyśmy nadal dawać ci przestrzeń do uprawy chwastów?
Przepraszam…'
Wszystko, co zostało zalane, jest zamglonym szarym światłem, gdzieś pomiędzy światłem a ciemnością. To właśnie to szare światło wciąż pozwalało Bobowi widzieć jaskrawoczerwoną linę zbliżającą się coraz bardziej do drzewa. Uwalniając się od otaczających go widoków, Bob rzucił się do przodu, aby złapać linę ciągniętą po ziemi.
Złapał jej sam koniec, który był teraz postrzępiony jak inne i podciągnął się bliżej, żeby móc go mocno uchwycić. Kiedy to zrobił, przewrócił się na plecy i podciągnął koszulę. Tam, wciąż przywiązany do jego brzucha, był postrzępiony czerwony sznur, przypomnienie imion, których nie wymieni, i uczuć, które wypędził na zawsze.
Bob wziął linę, którą zabrało Drzewo i przywiązał ją do tej przeciętej przez jego żal i ból. Te dwie części natychmiast stopiły się ze sobą, jakby zawsze były razem, zawsze będą razem, coś wystarczająco solidnego, by wstrząsnąć światami.
Polana wciąż zanikała, ale kiedy Bob uśmiechnął się z powodu wyczynu, którego właśnie dokonał, stwierdził, że pcha się do przodu, aż znalazł się kilka cali od kory drzewa. Widział tony mrówek pełzających po powierzchni Drzewa i tworzyły one oczy, które wydawały się zarówno kochające, jak i okrutne, łącząc światło i ciemność.
„Przepraszam za mój mały podstęp, nikt oprócz Ciebie nie może odebrać losu”. Drzewo powiedziało, wciąż „mówiąc” tym cichym głosem z wcześniej, ale ton się zmienił. Poprzednia rozmowa była przyjazną grą polegającą na zabawnej debacie połączonej z lekcją. To było śmiertelnie poważne. - Ale zaczynam się na tobie frustrować. Przestań być tak cholernie przygnębiony i podnieś się, bo inaczej nie będę miał innego wyjścia, jak tylko powalać cię raz po raz, aż się nauczysz.
Ponieważ wszystkie lekcje będą powtarzane, dopóki się ich nie nauczy… ”
************************************************** *************************************
Bob obudził się zlany potem w łóżku, a obok niego włączył się alarm. Była dziewiąta rano i to był piekielny sen. Czuł swój brzuch i czubek głowy, i rzeczywiście, żadnych czerwonych lin, żadnych gadających drzew i żadnego cholernego losu.
'Cóż, to nie jest zbyt wielka niespodzianka, prawda?'
Bob wszedł do kuchni i otworzył lodówkę. Niewiele, ale trochę przypraw i trochę piwa. Doszedłszy do wniosku, że piwo jest prawdopodobnie „bardziej normalne” niż śniadanie złożone z keczupu i musztardy, zdecydował się na piwo i podszedł, aby wyjrzeć przez okno nad zlewem kuchennym, otwierając po drodze puszkę.
W jego odbiciu, które wtapiało się w widok tylnej części budynku mieszkalnego jak zamglony miraż, była czerwona lina. Wciąż tam był, a on wciąż mierzył zegar.
Piwo wpadło do zlewu, a strach życia bez kuli zastąpiła myśl, że ostatecznie to tylko strach zrzuca los z tronu i jest tylko zimnym sercem, które nie może ogrzać własnej duszy.
- Thomas Spychalski
Mam nadzieję, że podobała ci się ta historia i jeśli masz środki, aby pomóc, jestem na końcu bardzo długiego maratonu kłótni finansowych i kliknięcie i przekazanie darowizny na moją kampanię Go Fund Me znaczyłoby wiele , dziękuję za przeczytanie i daj mi znać, co myślisz o tej historii, a lekcja znajduje się w komentarzach poniżej.