Przedmowa - tydzień pierwszy
Cześć wszystkim! Tak więc, żeby Wam wszystko wyjaśnić, jest to pierwszy post z mini-cotygodniowego cyklu, który tworzę, dokumentującego moje osiągnięcia i niedociągnięcia w szkoleniu dla mojego pierwszego Półmaraton . Tak, półmaraton. 13,1 mili szaleństwa, ale biorąc pod uwagę, że to tylko półmaraton, chciałbym pomyśleć, że naprawdę jestem po prostu PÓŁ szalony. Czy to tak działa? Myślę, że tak, po prostu się z tym pogódźmy.
Mój pierwszy tydzień treningu zakończył się w niedzielę 26.11 i boyyyy, co to był tydzień. POZWOLIĆ. MNIE. WŁAŚNIE. POWIEDZIEĆ. CIEBIE, stwierdzenie, że to było brutalne, to drobne niedomówienie. Okej, teraz jestem przesadnie dramatyczny, pora na nieco sarkazm i zbliżenie się do faktów, jak to tylko możliwe. Tylko mała przedmowa o mnie: Dorastałem jako atleta. Grałem w siatkówkę i softball i absolutnie nienawidziłem wszystkiego, co miało związek z bieganiem (teraz nie ma w tym żadnej przesady). Mniej więcej w wieku 22 lat poszedłem na siłownię i zdobyłem osobistego trenera. Jestem bardzo wysoką, ale niezwykle szczupłą kobietą. W tym momencie mojego życia ważyłem około 106 funtów i ważyłem 5'9, możesz zobaczyć, na czym polega problem. Podniosłem wagę i wkrótce stałem się zawodnikiem NPC Bikini w 2014 roku i ostatecznie osiągnąłem wagę do 128 funtów (wynik!). W następnym roku 2015 ograniczyłem jogę i wrzuciłem bieg do jogi, nigdy nie mogłem dotykać palców u nóg przez całe życie, elastyczność nigdy nie była moją mocną stroną. Niestety na początku 2016 roku zraniłem się w biodro i ponownie zraniłem kolano, powodując, że położyłem podnoszenie ciężarów na plecach. Dopiero na początku tego tygodnia wróciłem do fitnessu, czyli treningu półmaratonu.
Cała moja inspiracja do rozpoczęcia tej fajnej małej podróży jest tak naprawdę z powodu mojej ciotki, z którą mieszkam. Wyruszyła w podróż odchudzającą 10 miesięcy temu i była cholernie inspirująca, mam na myśli, że dostała mój tyłek, aby dołączyć do klubu biegania i gdzie teraz jestem… jęczmień zdolny do chodzenia haha. A teraz przejdźmy do krwawych szczegółów, dobrze?
Poniedziałek 11/20:
18:45 Boot Camp. Trzy słowa. NIENAWIDZĘ. BURPEES. Teraz kurs nie był całkowicie burpee, jak wiemy, ale to, ile jest warte, to wszystko, na czym się wydawało. Huśtawki linowe, przysiady z wyskokami, podciąganie tricepsa, loki na biceps, szybkie stopy, deski boczne i zwykłe deski. Dosłownie nie mogłem chodzić przez prawie tydzień po tym (niezależnie od tego, czy biegi, które zrobiłem po tym, odegrały w tym jakąś rolę, błądzę).
19:30 Ocena Klubu Biegowego: Po obozie treningowym musieliśmy przeprowadzić ocenę 1,5 mili, aby dowiedzieć się, z jaką grupą tempa będziesz biegać w naszej grupie biegowej. Grupa biegowa sama w sobie jest właściwą grupą treningową do półmaratonu. Troszeczkę porządek, w grupie biegowej jest ponad 60 osób, czyli 60 osób na tyle szalonych, żeby zrobić to w pojedynkę na naszej siłowni. CO?! W każdym razie wracając do oceny. Łączny dystans tego biegu wyniósł 1,56 mili, na którym przebiegłem go w sumie 14,24 minuty. To sprowadza się do średniego tempa 9:14 minut / milę, maksymalnie 6:10. Teraz, gdy biegamy w systemie Vista, jest całkowicie pagórkowaty. Ciągle wjeżdżamy i schodzimy po stromych wzgórzach i jest ciężko. Ale dla mojego pierwszego biegu w zasadzie w ogóle i nie trenowałem przez prawie 2 lata, to był czas, na który nie byłem nawet zły i uważam, że to świetny początek. (Woohoo!)
Wtorek 21/11:
17:40 Zadanie domowe: Nasza praca domowa tego dnia to 2 mile. Wtorkowe wieczory to jeden z niewielu dni, kiedy spotykam się ze swoim partnerem, więc skończyło się na odrabianiu pracy domowej po pracy, kiedy dotarłem do niego. Na szczęście dla mnie oznaczało to przebiegnięcie 2 mil w dół plaży w moim niedługo domem pięknego San Clemente. Jak możesz być na to zły? Na tych 2 milach zrobiłem to w czasie 19:12 minut, średnio 9:35 minut / milę z maksymalnym tempem 7:03. Ponieważ był to całkowicie płaski kurs, cofnąłem się o kilka kroków. Ale na moją obronę, moje mięśnie były nadal tak obolałe i w szoku po ponownym treningu.
Czwartek 23.11:
6:55 Święto Dziękczynienia Turcja Trot: „Moją największą obawą jest małżeństwo z rodziną, która prowadzi 5 tys. W Święto Dziękczynienia”. Cóż, właśnie to zrobiłem, ale podwójnie. W Święto Dziękczynienia, moja ciocia i ja pobiegliśmy 10-kilometrowy kłus z indykiem tutaj, w Oceanside. Dla tych z Was, którzy nie wiedzą, 10 km to 10 km. Moim celem w tym względzie, biorąc pod uwagę, że wciąż jestem taki nowy, wracam do gry i nadal jestem niesamowicie obolały, było nie tyle martwienie się o czas, ale nie robienie tego przez całą długość wyścigu bez zatrzymywania się. Szanowni Państwo, Chłopcy i Dziewczęta: ZROBIŁEM TO! Przebiegłem całe 10 km bez zatrzymywania się. Cały wyścig ukończyłem w 1 godzinę, 4 minuty, 35 sekund. To średnio 10:10 minut / milę z maksymalnym tempem 8:15. Mój najszybszy kilometr na tym biegu to mila 2 po 10 minutach płaskiej jazdy, a najwolniejszy o 10:40. To nie jest takie złe! Nadal jestem pod ogromnym wrażeniem, wciąż mam wiele do zrobienia, ale nadal jestem pod wrażeniem! Nie wspominając o tym, że ciocia pobiła mnie o 2 i pół minuty, zabiła go!
Niedziela 11/26:
Bieg grupowy o 6:00: Nasza grupa biegła dziś rano w Carlsbad. Ponieważ w styczniu bierzemy udział w półmaratonie Carlsbad, staramy się przebiegać podobnie jak na trasie (na szczęście jest dość płaska). Dystans na tej mili został zaplanowany na 4,5 mili i wyniósł około 4,87, czułem się zdradzony. Nie jestem porankiem, więc mieszaj poranki (w tym zimne poranki), bieganie i ból to jedna zrzędliwa zimna suka o imieniu Ashley. Nie poszło mi dobrze w tym biegu. Szedłem kilka razy, po prostu bardzo ciężko mi było dostać się do strefy bieganiem. Ukończyłem ten kurs w 48:41 minut, średnio 9:59 minut / milę, a maksymalnie 7:26. Jedyną rzeczą, która sprawia, że czuję się z tym dobrze i jest to słodko-gorzkie uczucie, to to, że przeszedłem kilka części tego kursu, a mimo to spadłem w dziewiątej. Żałuję tylko, że nie chodziłem, ale po raz kolejny to wciąż mój pierwszy tydzień treningu.
„Biegacze nie znajdują wymówek, żeby nie biegać, szukają wymówek, żeby biec” no cóż, szczerze mówiąc, wciąż znajdę wymówkę, żeby nie biegać, ale staram się, aby któregoś dnia miał tak wspaniały bieg, że opowie Morgan Freeman to. Do następnego posta…