Depresja: nie musisz chodzić sam
Depresja tonie w oceanie rozpaczy, podczas gdy inna część ciebie odcina ci linię życia, która nie pozwoliłaby ci utonąć. Czy możesz sobie wyobrazić, jakie to może być przerażające? Wyobraź sobie, że walczysz w tej walce każdego dnia.
Depresja może przyjść i odejść dla mnie. Mam dobre, złe dni i naprawdę, bardzo złe dni. Można go mieszać z lękiem, izolacją, strachem, smutkiem, bólem fizycznym i wieloma innymi rzeczami. To cicha, wewnętrzna walka z samym sobą, którą czasami mogę ukryć przed światem, czasami jest tak intensywna, że po prostu nie mogę już tego ukryć. Wypływa ze mnie pomimo moich wysiłków, by go zatrzymać.
Przez ostatnie kilka tygodni, zwłaszcza w zeszłym tygodniu, depresja była intensywna. Na szczęście udało mi się to ukryć, kiedy jestem poza domem i gdzieś z ludźmi (co zwykle jest po prostu w pracy). W pracy spędzam wolny czas na czytaniu Gwiezdnych wojen, ponieważ lepiej jest być aktywnym w fikcyjnym świecie niż w głowie. W domu rzucam się we wszystko, w co mogę się dostać. Sprzątam, rysuję, piszę lub oglądam Kocham Lucy . Aktywnie szukam zajęć, które pobudzają mój umysł do czegoś innego lub mogą mnie rozśmieszyć. Oglądanie Lucy wpadającej w różne kłopoty lub oglądanie Kristen Bell Dobre miejsce nigdy nie przestał mnie rozśmieszać.
Zrobiłem wszystko, co w mojej mocy, aby pracować nad rysunkami, nad którymi albo pracowałem od miesięcy, albo nad którymi chciałem pracować od jakiegoś czasu. W miniony weekend udało mi się ukończyć dwa rysunki, z których jestem dumny.
Eva LaRue i jej córka Kaya
dobranoc i słodkich snów kochanie
Natalia Tena jako Tonks
I kłamałbym, gdyby to nie wywołało u mnie uśmiechu, kiedy udostępniam swoje rysunki na Twitterze, a Eva LaRue mówi, że uwielbia mój rysunek. Jeśli chodzi o mnie, muszę trzymać się najmniejszych form szczęścia, aby pomóc mi się uśmiechnąć. Na Twitterze nie ma niczego, czego nie mógłbym kochać bardziej niż Eva, która odezwałaby się do mnie na Twitterze.
Pomimo przenikliwego zimna panującego w miejscu, w którym mieszkam i deszczowych dni, znalazłem czas, aby wyjść na zewnątrz z aparatem. Liście osiągały szczyt w weekend (jestem pewien, że deszcz oderwał większość liści od drzew po ostatniej nocy). Spędziłem 15 minut na stacji kolejowej położonej niedaleko mnie, robiąc wspaniałe jesienne zdjęcia.
Wychodzenie na łonie natury zawsze było moim środkiem przeciwdepresyjnym od lat. Jak mogłem pominąć szansę podziwiania pięknych jesiennych kolorów w górach zachodniej Maryland?
Pomimo wszystkich moich prób polegania na mechanizmach radzenia sobie, aby powstrzymać się od siebie, nie udało mi się zwalczyć depresji. Jednak przeżyłem tydzień… to się liczy.
Już dawno temu nauczyłem się, że posiadanie grupy wsparcia, na której mogę się oprzeć, jest niezbędne dla mojego przetrwania. Jestem introwertykiem, ale posiadanie małej grupy, na której mogę liczyć na wsparcie, jest dla mnie ważne. Są chwile, szczególnie w ciągu ostatniego tygodnia, kiedy czułem, że jestem takim ciężarem dla ludzi wokół mnie, że powinienem przestać się na nich opierać. Nawet dziś wieczorem w rozmowie z przyjacielem wyznałem, że po prostu martwię się, że wyczerpię ludzi i przestaną ze mną rozmawiać. Heck, ja przestałbym mówić do siebie, gdybym mógł czasami. Pomimo moich obaw o bycie ciężarem, część mojej grupy wsparcia nadal była przy mnie. Nie mogłem być za nie bardziej wdzięczny.
Uczęszczanie do college'u było dla mnie niezręczne, ponieważ pracowałem na pełny etat, chodząc do szkoły i wychowując młodszego brata. Miałem jednak ogromne szczęście, że podczas moich lekcji angielskiego znalazłem pokrewnego ducha. Była niesamowicie pomocna i jestem absolutnie wdzięczna, że znalazłem kogoś, kto zrozumiany ja… ktoś, z kim mógłbym być absolutnie otwarty bez negatywnych konsekwencji. Mam takie szczęście, że mnie znosi. Ciągle przypomina mi, że nie jestem ciężarem ani dla niej, ani dla nikogo innego, i obiecała, że będzie mi o tym przypominać. Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie płaczę.
Pomimo jej napiętego harmonogramu, inna bliska przyjaciółka ciągle się ze mną kontaktowała, kiedy mogła mnie sprawdzić.
Ukochany mentor pił ze mną herbatę dwa razy z rzędu. W tym tygodniu przekupiłem ją ciasteczkami, ale świadomość, że musi cieszyć się moim towarzystwem na tyle, by napić się ze mną herbaty, pomogła jasnemu rozkwitnąć w tym bardzo, bardzo ciemnym tygodniu. Łatwo jest się z nią spotkać i po prostu żartować z mojego „nieoczekiwanego pecha” w moim życiu, jednocześnie rozumiejąc, jak trudne może to być dla mnie. Trudno jest znaleźć kogoś, z kim można porozmawiać o poważnych sprawach, a jednocześnie czuć się na tyle komfortowo, by po prostu się z tego śmiać. Dla mnie czasami to wszystko, czego potrzebuję, to ktoś z zewnątrz, który usiądzie ze mną w mojej wrażliwości i pomoże mi się z tego śmiać.
Przez Facebooka, inny mój ukochany profesor przypomniał mi, że nie jestem ciężarem… Jestem błogosławieństwem. Płakałem.
Dla mnie moje wsparcie jest wszystkim. Moja rodzina ma tendencję do rzucania się na mnie za to, jak się czuję i jak się zachowuję. Przetrwam dzięki wyciągnięciu ręki lub uzyskaniu kontaktu z moją grupą wsparcia. Aby pomóc sobie przypomnieć sobie, jak bardzo mi zależy, pracowałem nad moją „szczęśliwą książką”. To mój wspaniały projekt od zeszłej wiosny. Nagrałem wszystko, co przypominałoby mi, o co mi zależy: SMS-y, e-maile, wiadomości z Facebooka, tweety, kartki, a nawet zdjęcia osób, na których mi zależy. Nagrywam poszczególne e-maile od mojej terapeuty, które przypominają mi, jak silna jestem lub jaką radę oferuje poza naszymi zwykłymi godzinami spotkań. Może za dużo płaczę, ale jeden z jej e-maili uderzył we mnie tak mocno, że po przeczytaniu przez chwilę płakałem. Tak, ten absolutnie wszedł do książki.
Jakiś anonimowy anioł tak bardzo się o mnie troszczył, że w styczniu pomaga mi dotrzeć do Republiki Dominikany na wycieczkę wolontariacką z wydziałem studiów za granicą. Zawsze chciałem studiować za granicą, ale moja sytuacja nigdy nie dawała mi takiej możliwości. Pomimo moich najlepszych starań, aby zebrać pieniądze lub je zaoszczędzić, nie mogłem sobie pozwolić na podróż na własną rękę. Aby sobie przypomnieć, jak bardzo ten anioł musieć dba o mnie, dla przypomnienia zapisałem na komputerze zdjęcia miejsc, do których będę podróżować. Dzisiaj dostałem swój pierwszy paszport!
Zrobiłem wszystko, co w mojej mocy, by walczyć z depresją. Dodajmy do tego nieszczęścia związane z rozcięciem dłoni na puszce fasolki szparagowej (nie pytaj) i uderzeniem głową o dolne schody w moim mieszkaniu tego ranka, fizycznie też nie był to najlepszy tydzień. Rysowanie było bolesne po przecięciu dłoni. W sobotę kanał nadgarstka w moim prawym nadgarstku (czyli rozcięta dłoń) podniósł się i rozszerzył się na łokieć. Do tej nocy byłbym zadowolony, gdyby został wyprowadzony z mojej niedoli.
Spędziłem weekend wmawiając sobie, że nikogo to nie obchodzi. Byłem ciężarem dla wszystkich. Jak mogłem mieć przyjaciół, których po prostu przepchnąłbym przez moją depresję? Na szczęście rozcięcie na dłoni uchroniło mnie przed samookaleczeniem, do którego doszłoby w weekend. To mi wystarczyło. Byłem sfrustrowany samym sobą, że czułem się tak przygnębiony. Byłem zły na siebie, że zrujnowałem sobie weekend. Miałem tyle stłumionego, że naprawdę myślałem, że wybuchnę.
Gdybyś kiedykolwiek powiedział, że możesz przejść przez życie bez przyjaciół i wsparcia, nie uwierzyłbym ci. Posiadanie kogoś w pobliżu było dla mnie błogosławieństwem. Dla mnie nie mogę iść sam na sam z moją depresją bez wsparcia kogoś innego. Jak przypomina mi Brene Brown i mój terapeuta, jesteśmy przygotowani do łączenia się z innymi. Być może podskakiwałem w przenośni na Facebooku, próbując dotrzeć do kogoś, ale ludzie zawsze znajdowali drogę do mnie bez mojej pomocy. Jestem absolutnie okropny w docieraniu do ludzi. Heck, poproszenie mojego mentora o dzisiejszą wizytę przy herbacie było wystarczająco stresujące! Jak mogę poprosić kogoś o to, czego potrzebuję, bez wydawania się potrzebującym lub dramatycznym? Uczę się, jak to zrobić. Ludzie zawsze trafiali do mnie. Moja koleżanka ze studiów wysłała mi wiadomość na Facebooku, mówiąc, że chce dać mi znać, że mnie kocha. Tak, płakałem. A co jeśli jestem wrażliwy? Małe sentymenty, takie jak proste wiadomości lub randki przy herbacie, powodują, że płaczę, ponieważ przypomina mi, że nie jestem stratą miejsca, nie jestem ciężarem i jestem poszukiwany na tym świecie.
Docieranie do ludzi jest przerażające. To jest trudne. To wymaga praktyki. Próbowałem to podkreślić we wcześniejszych blogach, ale zachęcam do znalezienia grupy wsparcia. Ćwiczenie wyciągania ręki. Dowiedz się, czego potrzebujesz w trudnych czasach, i powiedz to tym, którzy się do Ciebie zwrócą. Szukaj empatii, a nie współczucia. Nie potrzebujesz, żeby ludzie ci współczuli. Nie chcesz wyjść jako jedyna osoba na świecie, która z tego powodu cierpi. Nie jesteś w tym sam i musisz o tym pamiętać. Szukaj empatii. Szukaj ludzi, którzy mogą siedzieć z Tobą w tym momencie bezbronności i spróbuj zrozumieć, jak to jest dla Ciebie lub którzy mogą wyciągnąć z własnych doświadczeń i siedzieć z Tobą w tej chwili.
Wiem, że nigdy tak naprawdę nie pokonam depresji, ale każdego dnia mam zapewnienie, bezpośrednio lub pośrednio, że nie muszę przez nią przechodzić sam.