Depresja: WWIII czy Tug-a-War?
Jak wie wiele osób z depresją, życie z nią jest trudne. Możesz mieć dobre i złe dni. Dla mnie czasami może to trwać tygodniami lub miesiącami, zanim znajdę ulgę w depresji. Zawsze chodzi o to, żeby sobie z tym poradzić, nauczyć się czerpać radość z małych, szczęśliwych chwil i pamiętać, że warto walczyć. Tej wiosny w mojej walce z depresją była to III wojna światowa. Trwało to miesiące, a ulgę znalazłem dopiero po wielu bliskich rozmowach o próbie samobójstwa. Ostatnio jest to po prostu przeciąganie liny z moją depresją. W niektóre dni jestem szczęśliwy, a w inne po prostu przegrywam walkę.
Każdy doświadcza depresji inaczej, ale ci, którzy czasami nie rozumieją, jak to jest. Dodaj niepokój do miksu, a otrzymasz burzliwy koktajl, który po prostu nie jest dobry. Kocham rysować. Odwraca moją uwagę od problemów i podnieca mnie, jak daleko zaszła moja sztuka. Kiedy masz depresję, czasami trudno jest złapać ołówek. W ostatnią sobotę wieczorem wyciągnąłem projekt, nad którym pracowałem, tylko po to, aby go przywrócić, bez względu na to, jak bardzo się starałem, nie mogłem znaleźć energii, by podnieść ten ołówek. Nie ma też sensu zmuszać się do tego. Jeśli zmusisz się do zrobienia czegoś, nie spodoba ci się to… a to podważa cały cel, prawda? Kiedy dodajesz niepokój, chcesz zrobić tak wiele rzeczy, ale depresja na to nie pozwala. Przegrałem walkę z nimi obojgiem w sobotę. Zrezygnowałem z planów, nawet nie oglądając Frasier mógłby mi pomóc. Położyłem się spać o 18 i przespałem całą noc.
Są dni, kiedy to po prostu nie pomaga w walce z depresją. Położyłem się do łóżka, dobrze się rozpłakałem i zasnąłem. Czasami wystarczy się poddać, pozwolić sobie na płacz, a następnego dnia zacząć od nowa. Właśnie to zrobiłem!
W niedzielę obudziłem się z determinacją, żeby polepszyć dzień. Nie zamierzałem pozwolić sobie na użalanie się nad sobą, przygnębiające myśli czy frustrację. Wstałem do pracy, gotowy na dzień. Pomiędzy telefonami siedziałem w pracy i czytałem ulubioną książkę i byłem zdecydowany wrócić do domu i dokończyć rysowanie. Po tym jak przez cały dzień nie chciałem na nikogo krzyczeć, co wydaje się być normą w dzisiejszych czasach, wróciłem do domu, aby dokończyć rysunek. Oto wynik:
Eva LaRue, www.facebook.com/tiffanysartwork
To niesamowite, jak wszystko może pójść dobrze, jeśli depresja zniknie na chwilę.
Spędziłem ostatni tydzień bawiąc się w przeciąganie liny z depresją. Naprawdę mnie zraniło. Udało mi się przekonać siebie, że nikt o mnie nie dba, kiedy kilkakrotnie przypominano mi, że naprawdę o mnie troszczą. To te małe przypomnienia pomagają mi dalej walczyć. Napisałem post na blogu, kiedy zacząłem pisać o mojej „szczęśliwej książce”. Stworzyłem go, aby przypomnieć mi, jak bardzo ludziom zależy na mnie. Kiedy depresja uderza, łatwo o niej zapomnieć. W zeszłym tygodniu spotkałem się z jednym z moich ulubionych, najbardziej wpływowych profesorów. Dała mi radę, jak sprzedać moje dzieła sztuki, aby zebrać pieniądze na wycieczkę wolontariacką, którą wybieram, ale samo siedzenie, aby z nią porozmawiać, zawsze było wspaniałym przypomnieniem, że komuś zależy na tyle, aby wyciągnąć rękę, kontynuować kontakt i pomóc mnie w jakikolwiek sposób jest dla nich możliwy. Kiedy depresja próbowała zwyciężyć w ciągu tygodnia, a kiedy zwyciężyła w sobotę, wracałem myślami do naszej rozmowy i rzeczy, które wklejałem w mojej „szczęśliwej książce”. Myślę, że to właśnie pomogło mi wpaść w depresję, zasypiając zamiast uciekać się do samookaleczeń lub rozważać samobójstwo. Każdy czegoś potrzebuje i ktoś taki w swoim życiu.
Coś, co dręczyło mnie w sobotę, to to, jak duży wpływ wywieram na świat. Zawsze się zastanawiałem, ile naprawdę zmieniam w blogowaniu, mojej sztuce lub po prostu byciu przyjacielem. Czy naprawdę jestem ważny? Czy robię różnicę? A może po prostu staję się częścią problemu, a nie rozwiązaniem? Myśli przyniosło coś, co było naprawdę inspirujące, ale mój mózg po prostu nie pozwalał mi tego przetwarzać jako takiego. Zamiast tego postanowił się z tym porównać. Nigdy, przenigdy nie pomaga porównywanie się z kimkolwiek lub czymkolwiek. Prowadzi tylko ciemnymi drogami, które wiją się i skręcają, aż się zgubisz. Jednak logika została odłożona na bok, podczas gdy depresja zwyciężyła.
Po przebudzeniu w niedzielę ze świeżym startem zacząłem bardziej krytycznie myśleć o swoich pytaniach. Oczywiście nie przestanę blogować. Lubię dzielić się swoją historią. Pomaga mi w przetwarzaniu rzeczy i mam nadzieję, że pomaga również ludziom, którzy ją czytają. Jednak chcę zrobić więcej w kwestii świadomości zdrowia psychicznego. Mogę pisać eseje i blogi, dopóki nie mogę już pisać, ale czy to naprawdę pomaga ludziom? Czy to naprawdę początek rozmowy? Chciałbym tak myśleć. Jednak chcę zrobić więcej. Po prostu nie wiem co. Jestem więc otwarta na sugestie.
Dorastając z lękiem i depresją, wcześnie nauczyłem się, że nie można o tym mówić. Miałeś poważne problemy, jeśli byłeś w depresji, a próba popełnienia samobójstwa przez 9-latka po prostu nie była normalna. Nauczyłem się to butelkować. Rezultatem jest dorosły, który nie jest pewien, komu zaufać, jak się czuć i jak przetworzyć te uczucia. Przeszedłem długą drogę, odkąd poznałem mojego obecnego terapeutę, ale wciąż mam przed sobą wiele. Jestem wdzięczny, że zaczynamy się otwierać jako społeczeństwo, aby dyskutować o zdrowiu psychicznym, ale wciąż istnieje piętno, które sprawia, że niektórzy ludzie są cicho. Chcę tylko pomóc ludziom się otworzyć. Gdybym miał tę pomoc w dorastaniu, myślę, że byłbym bardziej funkcjonalnym dorosłym. Może to tylko pobożne życzenia.
Myślę, że dopóki nie zrozumiem tego więcej, będę dalej uczyć się o sobie i rysować. Nie potrafię opisać, jak satysfakcjonujące jest dla mnie rysowanie. Uwielbiałem też pisać. Jednak rysuję bardziej niż cokolwiek innego. Powinienem chyba powiedzieć, że rysuję Evę LaRue bardziej niż ktokolwiek inny. Uwielbiam eksperymentować z nowymi technikami rysowania, takimi jak używanie pędzla do cieniowania. Dla mnie widok gotowego produktu sprawia, że czuję się, jakbym w rzeczywistości osiągnął coś w swoim życiu, staram się pracować, aby przetrwać, zachowując zdrowy rozsądek, który mi pozostał.
Na koniec szczęśliwszą notatką, dostałem na Twitterze najbardziej niesamowity tweet na Twitterze w zeszłym tygodniu od Evy LaRue na temat mojego ostatniego posta na blogu zainspirowanego jej wykładem na temat podatności. To nie mogło mnie uszczęśliwić.